czwartek, 18 sierpnia 2011

Wyjazd

Mój tata powiedział mi niedwano, że jest gdzieś w Kielcach psi ortopeda. Zamierzam, więc zabrać tam Satora na wiosnę i powtórzyć badania. Będzie można zobaczyć czy zmiany postępują i jednak specjalista będzie miał większe pojęcie niż taki weterynaż od wszystkiego szczególnie, że zmiany u Satora są małe.

Na razie byliśmy wczoraj na treningu. Przebiegi mało urozmaicone, bo tylko niskie hopeczki i tunele jak zwykle, ale długa przerwa fantastycznie wpłynęła na Satora. To był nasz najlepszy trenign chyba. Sator nie dość, że biegł szybko to jeszcze na tej szybkości był w pełni do kontrolowania. Nie musiałam się bać, że pies z rozpędu mi gdzieś poleci w pole, tylko na prawdę razme sobie biegliśmy. Miałam go normalnie ochotę zagłaskać na śmierć. Oby na obozie zostało mu chociaż połowę z tego co było wczoraj.

Jutro wyjeżdżamy i się strasznie boję. Jedyną moją pociechą jest to, że grupy będą jednak małe i Sator jak pozna psy (obwąchają się) to już go tak do nich nie ciągnie. Trochę tak jakby musiał sprawdzić kto jest kto, a potem no to już jakoś idzie. Trzymajcie za nas kciuki. :-)



piątek, 12 sierpnia 2011

Filmik

Tak krótkiej przerwy między jedną notką, a drugą to chyba jeszcze nie było, ale mam filmik :-)

Miłego oglądania :-)


środa, 10 sierpnia 2011

Długaśna przerwa

Bardzo dawno nie pisałam, ale najpierw wyjechałam na wakacje, a potem okazało się, że jestem odcięta od internetu.

Dziękuję Wszystkim za słowa wsparcia :-) Muszę właśnie poszukać informacji jak wzmocnić psu mięśnie - po za pływaniem, bo niestety choćbym nie wiem jak bardzo chciała to u nas nie ma gdzie po pływać :/

A na razie wzięłam się w końcu za jakieś sztuczki (tak, to jest plus tego, że musimy się trochę ograniczać). Niedługo powinnam nawet skończyć filmik, więc będziecie mogli się z nas pośmiać =P


Oprócz tego rozwijamy miłość Satora do jeżyka - zabawki, która kiedyś piszczała. Ogólnie Sator bardzo ładnie, a przede wszystkim z radością i zapałem aportuje. Kiedyś prawie wcale nie aportował, a teraz:

zdj. pt. NO RZUĆ TĄ PIŁKĘ!
oraz już bieg do piłki


Po moim powrocie z wakacji wyciągnęłam na przywitanie frisbee. Chciałam mu rzucić 3-4 razy. Wiedziałam, że ma świra na punkcie talerzy, ale jego reakcja i tak  mnie zaskoczyła. Musiałam mu na początku zaserwować niezłą dawkę rollerów, żeby się troszkę uspokoił, bo gotów był sobie zrobić krzywdę przy wyskoku (i nie chodzi tu wcale o dysplazję). Psiak złapał sobie w mordkę parę talerzy i od razu mu się humor poprawił :-)


Po moim powrocie okazało się również, że sytuacja na linii Sator-inne psy ze złej zmieniła się na tragiczną. Od razu rozpoczęłam spacery po osiedlu no i wydaje mi się, że sytuacja wraca przynajmniej do tego punktu, w którym była przed moimi wakacjami. Na razie obserwuję gorsze i lepsze dni. Czasami jest tak, że Sator idzie całkiem spokojnie (przynajmniej jak na niego), a czasami zachowuje się tak jakby mózg zostawił w domu. No cóż taki już jego wątpliwy urok =D

A kończąc już na dzisiaj to chciałam napisać, że niedługo będziemy się już szykować na obóz i im bardziej nie mogę się doczekać, tym bardziej się boję jak to będzie... W większych chwilach zwątpienia przypominam sobie czasy kiedy wykonanie siad przy innym psie graniczyło z cudem i robi mi się wtedy lepiej ;-).

No cóż na dzisiaj koniec. Jak będę miała sztuczkowy filmik to wrzucę.