niedziela, 20 listopada 2011

Sator, wystawa i..... pokazy!!!

W ten weekend w Kielcach odbywała się międzynarodowa wystawa. Już jakiś czas temu miałyśmy z Kasią propozycję wystąpienia na ringu głównym, w celu urozmaicenia wystawy, z jakimiś sztuczkami. Stwierdziłyśmy jednak, że nie będziemy brały psów, bo na wystawie chciałyśmy się skupić na oglądaniu, a nie na pilnowaniu swoich Potworków.

W sobotę okazało się, że Kasia jednak zabiera Fifkę i tutaj rozpoczął się cały proces pod tytułem "Dominika weź Satora!"
Na początku powiedziałam po prostu: Nie.
Wiem jaki jest mój pies i że wystawa to nie koniecznie miejsce dla niego. Ale im dłużej dziewczyny mnie namawiały tym bardziej słabło we mnie to "NIE". W końcu wieczorem zadecydowałam, że wezmę Satora i gdybym widziała, że nie damy rady, to po prostu byśmy nie wystąpili.

Przyjechałyśmy wcześniej, aby móc wejść na ring i zapoznać z terenem psy. Pierwsze wejście i... zwątpiłam. Sator co prawda chętnie aportował, ale o jakiś większych sztuczkach nie było mowy. Cały czas rozglądał się i był rozkojarzony, chociaż przy ringu prawie nikogo nie było. Potem weszła Fifka i zachowywała się podobnie jak Sator. Niby coś robiła, ale na pokazy to się średnio nadawało. Gdyby tego było mało Sator się mocno zestresował. Na ringu przy stolikach był pies, za którym Sator średnio przepada i zaczął na niego powarkiwać. Zrobiło się jakieś ogólne zamieszanie ja chciałam psa okiełznać i wyszło na to, że zaczął warczeć na mnie. Widać było, że to ewidentna reakcja obronna na stan "nie wiem co się dzieje". Ponieważ kręciło się tam trochę ludzi, a nie ukrywam, że sama się wystraszyłam (pewnie gdyby nie to, że ogólnie miałam tremę to nawet by mnie to nie ruszyło) założyłam mu kaganiec. Pies się uspokoił i stwierdziłyśmy, że zrobimy drugą kolejkę. Weszłam jeszcze raz z Satorem no i tym razem psina się spisała całkiem, całkiem. Podobnie Fiful - drugi raz był lepszy. Pełne nadziej poszłyśmy zwiedzać
I teraz muszę tutaj napisać, że Sator był grzeczny, ale w sumie tego się spodziewałam =P. On po prostu jak jest tyle psów nie wie do którego by tu iść, więc się ostatecznie pilnuje (miejscami mieliśmy takie równaj, że ło ho ho) Miał może ze dwa spięcia z innymi psami na zasadzie powarczę sobie, ale po za tym był spokój. Przez większość czasu starłam się zapanować nad emocjami, żeby jeszcze dodatkowo Satora nie stresować.
Około godziny przed samym występem usadowiłyśmy się już w "poczekalni" do wejścia na ring główny. Psy miały okazje trochę się wyciszyć.
Przed samym występem rzuciłam tam ze dwa razy Satorowi frisbee, żeby go trochę nakręcić, a potem zostało już tylko czekanie na swoją kolej i opanowanie drżących kolan i rąk.
W końcu przyszła nasza kolej. Ring główny, masa ludzi wokół, a ja wiedziałam, że muszę się skupić tylko na psie, bo jak tylko podniosę głowę to spanikuję.
Pierwsza sztuczka stanie na nogach. Sator przeskoczył nad nogami, zamiast na nie wejść. Szybka korekta i Sator na chwilę odwrócił się ode mnie, a ja pomyślałam, że to już koniec, już po naszym skupieniu, ale jednak udało się!!! Dużo improwizacji, bo po mimo tego, że miałam coś tam ułożone to pozapominałam. Robiłam to co mi się akurat przypominało ;-) Po za tym mam za mło dysków i trochę mało płynnie wyszło, bo musiałam miejscami dyski zbierać.  Wszystkie złapane rzuty, wyszły mi nawet overhandy!!!
Dość już gadania teraz wizualizacja. Możecie ocenić sami jak nam poszło. Ja mam dzisiaj takie stężenie endorfin we krwi, że szok =D

P.S. Później będą jakieś zdjęcia. 

3 komentarze:

  1. Super filmik ! :)
    zazdroszcze ci , że chodzisz na wystwy ..
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. E tam, źle nie było. :D Oglądanie Was to czysta przyjemność. :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny filmik ! Ja z moją siostrą cioteczną siedzimy i marzymy by pojechać na wystawę :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń