czwartek, 10 listopada 2011

Dzisiejsza notka znów będzie napisana w pozytywnym duchu agilitowania. W końcu udało nam się dotrzeć na trening. Od obozu była to nasza druga agilitowa sobota.

Ponieważ nie mieliśmy transportu samochodowego, musieliśmy z Satorem udać się kochaną komunikacją miejską. Dojechać w sobotę z jednego do drugiego końca miasta praktycznie nie połączonego liniami autobusowymi - bezcenne. Aby dotrzeć na trening o 10.30 wyszliśmy z domu 8.30. Nawet nie chcę myśleć o której musiałam wstać (o zgrozo!) w sobotę, żeby zdąrzyć. Sator był grzeczny w autobusie i preferował stanie niż leżenie - dla mnie to lepiej przynajmniej bardziej się zmęczył =D. Mieliśmy miłe spotkanie z paniami kontrolerami i w sumie bez większych kłopotów (oprócz tego, że napadł na nas na środku pasów jakiś mały piesek i o mało nie przejechały nas samochody) na plac.

Oczywiście dopiero na treningu dowiedziałam się, że będzie nowy pies, tak proszę państwa pies nie suka. Oprócz tego był też Verni, którego Sator już kiedyś poznał, ale to było bardzo dawno temu i w sumie wątpię, że go pamięta. Jako że jechaliśmy autobusem miałam kaganiec na treningu Sator mógł, więc zapoznać się z psami bez przyprawianie mnie o palpitacje serca.

Ale Sator okazał się wyjątkowo grzecznym psem. Spokojnie (przynajmniej jak na niego) powąchał się z Vernim i pod koniec nawet nieśmiało machnął ogonkiem (co prawda trochę uniesionym do góry, ale to i tak postęp)!!! Na razie nie chciałam przedobrzyć, ale myślę, że jeszcze 1-2 spotkania i jeśli Sator będzie się zachowywał tak jak teraz to będą się mogli witać bezkagańcowo :-)
Oprócz Verniego na treningu był też drugi pies - husky, którego imienia teraz nie pamiętam =D
Tutaj było troszkę gorzej, bo pies bał się troszkę Satora i zareagował gwałtownie. Satorowi oczywiście się to nie spodobało i troszkę się spięły, ale myślę, że i tu uda nam się doprowadzić do tego żeby psy spokojnie ze sobą egzystowały.

Oprócz całkiem ładnego zachowania w stosunku do psów, Sator biegał jak marzenie. Po pierwsze nie uciekał, nie był nawet bardzo zainteresowany tym co się dzieje za nim, ważny był jeżyk =D. Tempo też miał super, ogólnie to nie mam się co do niego przyczepić. Może oprócz tego, że w ostatnim biegu upodobał sobie, że zamiast przez hopkę skakał przez skrzydło, ale nawet to jestem mu wstanie wybaczyć, bo byłam z niego straszliwie dumna. Nie mam na tyle materiału filmowego, żeby robić osobny filmik, ale jeden przebieg znajdzie się w urodzinowej produkcji.

PO PROSTU UWIELBIAM MOJEGO PSA!!! (do czasu, aż mnie nie zdenerwuje =P)

3 komentarze:

  1. Super blog !!
    Zostaję obserwatorem i liczę na to samo.
    Serdecznie zapraszam na mój blog :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładny owczarek niemiecki,można was spotkać na jakiś zawodach agi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ,że Sator tak ładnie się zachowuje moja Lana też ostatnio ładnie się zachowuje wobec psów i jest fajnie .
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń