U nas jedna wielka ciapa. Cały czas mży, wody i błota jest po kostki, a na dodatek wieje silny wiatr. Wszystko to bardzo skutecznie uniemożliwia nam zabawę frisbee. Sator był strasznie niepocieszony, kiedy na placu gdzie bawimy się dyskami, wyjęłam tylko piłeczkę. Co chwilę sprawdzał, czy w torbie nie ukrywam przypadkiem talerzy.
Piłką z resztą też się średnio bawi, bo zaraz cała w błocie jest i nie wiadomo jak to do ręki wziąć i rzucać.
Teraz mam ferie. Planowałam, że spędzę z Satorem tyle czasu ile się da, ale aura skutecznie mi te plany pokrzyżowała. Rodzice nie pozwalają mi wpuszczać psa do domu, a perspektywa siedzenia na deszczu...Cóż nie jest zachęcająca. Jedyne na co rodzice się zgadzają jest wpuszczenie psa na korytarz (lub o garażu, ale tam też brudno :-)). Siedzę, więc z nim sobie na dole, a ponieważ Sator w domu jest baaardzo aktywny (trudno zmusić go do siedzenia, a co dopiero do stania =D), postanowiłam to wykorzystać i nauczyliśmy się kładzenia głowy na łapkach. W moich zmaganiach pomagał mi kolega kurczak :-)
W przyszłym tygodniu mamy zamiar wybrać się na trening agility. Mam nadzieję, że Sator nie da standardowego popisu. Tutaj filmik z naszego ostatniego wysyłania, to tak a'propo agility.
Rozpoczęłam wydawanie pieniędzy na psa. Jak wszystko dojdzie to się pochwalę.
O prócz tego mam ambitne plany na ten rok
- chcę pojechać na obóz agility
- zdać z Satorem PT.
Co się uda zobaczymy.
A tak po za tym. Ciekawe dlaczego brzydka pogoda to pogoda "pod psem"?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz