Dzisiaj na spacerze była u nas moja przyjaciółka ze swoimi psiakami. Jamniczką Balbiną znaną już Satorowi, oraz nieznaną Fridą - sunią w typie husky, którą niedawno adoptowała.
Muszę powiedzieć, że byłam z Satora dumna, bo nie zjadł Fridy ;-) Nie ukrywam, że po ostatniej przygodzie trochę się bałam, ale wszytsko było ok. Ładnie się bawiły. Frida parę razy próbowała Satora zdominować, ale Sator sprowadził ją do parteru i był spokoj. Potem ładnie się ganiały. Dla Fridy to był pierwszy spacer gdzie mogła wrzucić 6 bieg, więc miała taką korbę czasmi. Jakieś piruety przed Satorem wykręcała, kłaniała się, zaraz kładła. Strasznie żałowałam, że nie wzięłam aparatu.
Byłam z Satora zadowolona również z tego powodu, że trochę do niego docierałam. Jeśli nie byłby na smyczy w tych pierwszych momentach spaceru to na pewno by do niej poleciał, ale na smyczy nawet nieźle się zachowywał. Nie ciągnął się bardzo nawet wracał, choć oczywiście emocje w nim szalały. Później przy niej też się całkiem słuchał, także spacerek bardzo udany był :-)
Oczywiście na koniec dnia Sator zwiał mi do psa, ale przecież nie mogłoby być idealnie ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz