wtorek, 22 marca 2011

Oł jeee!

Chciałam odpowiedzieć na komentarz Zuzy(gato), więc od razu stworzę notkę =D
Biegania za sarnami już go nie oduczę. W tej sytuacji widzę jedynie obrożę elektryczną, a nie chcę jej używać, dlatego po lesie chodzi zapięty na 8m flexi.

Ograniczyć kontaktów z psami bardziej niż jest teraz się nie da ;). Ja wiem, że muszę być ciekawsza, ale łatwiej napisać niż to wykonać, ale jak już pisałam, albo i nie nie zamierzam rezygnować. Jeśli możesz to napisz proszę jakie źródła wiedzy masz na myśli.

Drugi pies to jest pomysł rzucony w powietrze. Mogę sobie gdybać jakby to było i tak nie będę go miała.

A teraz część właściwa notki :-)

Muszę się tym pochwalić, bo z niedzielnego spaceru wracałam w radosnych podskokach.

Chociaż nie byliśmy w  niedzielę na treningu (pogoda nieciekawa i chore dziewczyny) nie miałam jakoś wiele czasu dla Satora. Z resztą jak zwykle ostatnio. No, ale na spacer iść trzeba. Wiedziałam, że będzie mnóstwo ludzi i psów, ale coś z psem trzeba zrobić, więc postanowiłam pójść na boisko.
W drodze Sator za życiowy cel postawił sobie pozbawić mnie kończyny górnej, a przy najmniej mocno ją uszkodzić. Na szczęście przetrwałam. Na miejscy okazało się, że biegają tam dwa psy. Zostać czy jednak walczyć oto jest pytanie. Pozostałam, aby walczyć =D.

Nalałam mu wody, usiadłam na ławce i go obserwuje. Widziałam, że jest zainteresowany, ale nie przysłaniało mu to całego świata i umożliwiało pracę szarych komórek. Bardzo możliwe,  że dzięki temu, że psy biegały jednak w jakiejś tam odległości, a nie pod samym jego nosem.
No, ale ile można siedzieć? Wyciągnęłam, więc frisbee i nabrałam otuchy kiedy zobaczyłam ten błysk w jego oku. Zaczęłam bardzo asekuracyjnie rzucać i byłam strasznie zestresowana, ale ku mojemu zdumieniu jakoś nam szło.
Nie, nie, oczywiście nie mogło być tak pięknie, bo Sator pobiegł do (jak się okazało, na całe szczęście) suni. Właściciel kopał z synem piłkę i powiedział, że nic się nie dzieje, więc ja automatycznie się rozluźniłam. Sator wrócił po chwili jak go zawołałam i dalej się bawiliśmy. W sumie pobiegł do niej dwa, albo trzy razy, ale za każdym razem wrócił.
Później przyszli ludzie z innym psem i ku mojemu przerażeniu wyciągnęli frisbee. Siadałam wtedy z Satorem na ławce, bo nie wiedziałam jak na nich, a szczególnie na ich latający dysk zareaguje, ale potem jakoś się przy nich bawiliśmy.
Ogólnie zrobiliśmy trochę show, bo Sator wygląda bardzo efektownie kiedy łapie frisbee w powietrzu i usłyszałam parę wypowiedzi "patrz jak fajnie" itp. Nie kombinowałam z jakimiś sztuczkami, bo chciałam utrzymać to skupienie na zabawie. Wiadomo jakieś proste komendy, żeby uruchomić Satorowi procesor, ale nic wymagającego.
Podsumowując:
- po raz pierwszy bawiłam się ze spuszczonym Satorem w obecności innych psów
- gdybym nie miała frisbee (nie wiem jak zareagowałby na piłeczkę przy takich rozproszeniach), nie byłoby też psa przy mnie
- psy były jednak w znacznej odległości
- psy choć były puszczone luzem nie bawiły się
- mogłam wyluzować, bo wiedziałam, że nawet jeśli pies podbiegnie do suni to nie będzie afery.

W osiągnięciu sukcesu pomogło nam wiele czynników, ale i tak byłam z niego strasznie dumna. Teraz jak coś będzie nie tak, to będę miała w głowie to, że jednak nawet z nim można :-)

8 komentarzy:

  1. Nie chcesz użyć OE, więc pewnie rzeczywiście go nie oduczysz.

    Mówisz, że nie da mu się ograniczyć kontaktów z psami, a jednak pozwalasz mu na podbieganie (bez Twojej kontroli) do obcego psa - więc jednak się da ;) . To tak samo jak z sarnami - im więcej razy uda mu się podbiec, tym bardziej będzie próbował kolejnym razem.
    Źródła wiedzy - niestety, ale najlepiej kontakt z dobrym szkoleniowcem, który zobaczy psa i zajmie się przypadkiem. Internet jest ogromnym źródłem wiedzy - o ile umie się odsiać bzdury, od rzeczy, które są naprawdę warte uwagi i mogą się sprawdzić przy danym psie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze tu mnie złamałaś z tym podbiegnięciem ;)
    Chodziło mi jednak o to, że Sator i tak się z psami nie bawi, bo nie ma z kim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, mogę dodać komentarz! ^^ (u Zuzy-Gato nie mogę, choćbym chciała -.-")

    Zu ogólnie przedkłada mnie nad inne psy (no dobra, woli piłkę albo talerz niż inne psy, ale ćśśś), chyba, że trzeba pobiec komuś wpieprzyć ^^" ale ogólnie nie mam z nią takich problemów (od dwóch dni przejawia co prawda totalnie bezmózgowie, ale składam to na karb wiosny, kwiatków, ptaszków i w ogóle). Niemniej jednak ja się z nią bawić przy innych psach nie mogę, bo jej paszczaki paskudne labradorowe mendy kradną zabawki :(

    No, w każdym razie chciałam Wam pogratulować, skoro pierwszy przełom za Wami to powinno być już tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu nie możecie dodawać komentarzy, możecie mi napisać co dokładnie jest nie tak? Może być na mail: opieprz.mnie[malpa]wp.pl

    Reavstone, czym załamałam? Pies i tak pokazał Ci, że pieski są numerem 1 na jego liście zainteresowań. Dopiero po załatwieniu sprawy nr 1 - jesteś Ty. Gdyby się bawił z psami to numerem 1 byłaby zabawa, a im więcej by się bawił, tym większej szajby dostawałby widząc potentatów do zabaw. Zwłaszcza w momencie kiedy nie miałabyś podczas zabawy nad nim żadnej kontroli (a kontroli mieć nie będziesz dopóki psa odpowiednio nie zmotywujesz, a nie zmotywujesz pozwalając na niekontrolowane kontakty i kółeczko się zamyka).

    evel, to gdzie jesteś jak jej inne psy zabawkę zabierają? I gdzie są właściciele tych labradorów? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tutaj też nie mogłam komentować, bo miałam do wyboru tylko jakieś profile google, wordpress i takie tam, a teraz sobie mogę wybrać "Nazwa/adres URL" :D

    No jestem ale co, mam tłuc te wszystkie psy? ^^ Właściciele są, ale pewnie sama się domyślasz, jak "panują" nad swoimi pociechami... Ogólnie, cóż, po prostu się nie bawimy zabawkami przy innych psach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zuza napisałam ZŁAMAŁAŚ nie ZAŁAMAŁAŚ, ale to już nie ważne :)
    Ja wiem, że jestem u niego na szarym końcu. Jest to moja wina i teraz muszę to naprawiać.

    A co do komenatrzy to w ustawieniach trzeba zmienić w "Kto może komentować?" na każdy, żeby było tak jak u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. evel, to jest Twój wybór. To, że właściciel nie panuje nad psem nie jest usprawiedliwieniem dla niczego, co ten pies robi. A obcy pies nie ma prawa bez wyraźnego pozwolenia drugiego właściciela kontaktować się z innym psem. Jeśli to robi, to no cóż, uważam, że sprawę należy postawić jasno i wyjaśnić ją. Jeśli nie z właścicielem, to z samym psem.

    Milczące niegodzenie się to to samo co pozwalanie na to - przynajmniej moim zdaniem. A potem rodzi się zdziwienie dlaczego nikt nie przestrzega najprostszych zasad kulturalnego spaceru z psem. Może gdyby więcej osób zwracało uwagę, że kiedy ja biorę psa na smycz, to swojego też się bierze, albo chociaż przytrzymuje, sadza na uboczu, żeby się minąć, że kiedy ja swojego wołam, to ten cudzy też powinien być odwołany, że kiedy ja sprzątam kupsko po swoim psie, to reszta też powinna to robić, to byłoby dużo mniej nieprzyjemnych ścięć i między psami i między ludźmi.
    (żeby nie było to nie jest żaden atak na Ciebie, evel)

    Reavstone, dzięki - zmienię to w komentarzach :) . No, a co do złego czytania - przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ daleko mi do pokojowej istotki, którą wszyscy mogą gnębić :) Żeby nie było, owszem, zdarza mi się wytłumaczyć jakiemuś psu jasno, krótko i treściwie, jakiego zachowania nie będę tolerować. Ba, zdarza mi się nawet (pardon) zjebać właścicieli, jeśli trzeba. Wyrażam uznanie dla nielicznych kulturalnych właścicieli, takich, co np. łapią swoje psy na smycz przy mijaniu i takie tam, nawet jeśli jest to tylko uśmiech czy "dziękuję".

    Niestety, buractwo umysłowe niektórych jest czasem nie do przeskoczenia w żaden znany sposób.

    Reavstone - sorki za te dyskusje tutaj, już sobie idę ;)

    OdpowiedzUsuń